Tajemnica ciasta drożdżowego tkwi w temperaturze. Składników,
pomieszczenia i pieczenia. Ciasto lubi jak się z nim od początku do końca dobrze
obchodzi i jak się o nim myśli, zanim zacznie się wyjmować z lodówki produkty,
potrzebne do jego wykonania. Takie wymagania muszą być spełnione, by udało nam się
piękne, wyrośnięte i cudownie pachnące dzieciństwem drożdżowe ciasto.
Nie wiem czy ktoś w mojej rodzinie, oprócz babci Stefci,
potrafił upiec dobre drożdżowe ciasto. Nie pamiętam abym je jadła gdzieś
indziej niż u mojej babci na wsi. Babcia, z pochodzenia Ukrainka, przywiozła
ten przepis ze swoich rodzinnych stron. Niedziela u babci to było zawsze drożdżowe
ciasto z kruszonką i ciepłym mlekiem na śniadanie. Babcia piekła zawsze ogromną blachę tego ciasta.
Nigdy nie kładła na nie owoców, zawsze to był pięknie wyrośnięty placek z
przypieczoną, waniliową kruszonką.
Ciasto drożdżowe pierwszy raz z babcinego przepisu upiekłam
15 lat temu. Pamiętam jak poprosiłam ją o dokładne określenie składników i
usłyszałam- „No tak szklanka, pól szklanki, szczypta, pól kostki, "na oko".” Ale
dla młodej gospodyni to „na oko” to było znacznie za mało. Potem w domu te „szklanki”
i „na oko” ważyłam i spisywałam przepis już „po mojemu”. Zagniatając ciasto drożdżowe po raz pierwszy, nie byłam
pewna czy mi w ogóle wyjdzie i nie opadnie. Dlatego trzymałam się ściśle
przepisu, dbając o to, by jajka i masło oraz drożdże wyjąc dzień wcześniej z
lodówki, by w kuchni nie było przeciągów, i by drożdże dwa razy rosły. I na szczęście stosując się do tych zasad- ciasto zawsze mi się
udawało. Nie udawało się tylko wtedy, gdy o zasadach zapominałam.
Babcia ciasto
wyrabiała ręcznie, ja też, do czasu aż kupiłam dobry robot, który i ciasto drożdżowe
teraz za mnie wyrabia. Bałam się że drożdże „obrażą się” na ten robot i powiedzą-
„Nie rośniemy!!" Ale na szczęście ciepło moich rąk przy wrabianiu nie było tutaj
niezbędne. Wystarczyło, że wszystkie składniki były w pokojowej temperaturze. Zmodyfikowałam trochę przepis
babciny pod wykonanie ciasta robotem kuchennym, ale wszystkie składniki i ich ilość
jest taka sama.
Ciasto drożdżowe, własnoręcznie wykonane, długo pozostaje
świeże. Należy je po upieczeniu zostawić w uchylonym piekarniku, by ostygło. Przechowujemy
je przykryte lnianą ściereczka, a jeśli lekko wyschnie- można je odświeżyć wkładając
do foliowej torebki. Najlepiej smakuje
samo, z mlekiem czy kakao ale tez można je kroić na kromki i smarować masłem i np.
powidłami.
Podane składniki wystarczą na dużą blachę wsadową z
piekarnika, lub na dwie formy keksowe.
Mniejszej ilości tego ciasta drożdżowego się po prostu nie opłaca robić,
ponieważ ma ono jedną właściwość- bardzo szybko znika :P
Składniki:
Kruszonka:
(przygotowujemy dzień wcześniej)
200 g maki
200 g cukru
100 g masła
1 opak. cukru wanilinowego
Masło stapiamy i schładzamy. Suche składniki mieszamy.
Dolewamy masło i zagniatamy ciasto. Ciasto
zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na noc.
Zaczyn:
100 g drożdży
1 łyżka mąki
1 łyżka cukru
300 ml ciepłego mleka ( nie gorącego !)
Drożdże rozpuścić w mleku, dodać mąkę i cukier. Dobrze wymieszać
i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Pozostałe składniki:
1 kg mąki tortowej
1/2 łyżeczki soli
4 jajka
250 g cukru
150 g stopionego masła
aromat waniliowy
Sposób wykonania:
Jajka , cukier i sól ubijamy. Dolewamy stopione i ciepłe
masło ( nie gorące !). Nadal ubijamy. Dosypujemy 250 g przesianej mąki.
Zmieniamy w robocie mieszadło na te do ciast o ściślejszej konsystencji. Mieszamy ciasto do uzyskania jednolitej
konsystencji. Dodajemy aromat waniliowy. Dolewamy wyrośnięty zaczyn drożdżowy. Łączymy
składniki . Dosypujemy partiami pozostałą mąkę. Ciasto powinno być niezbyt
ścisłe. Należy je dość długo wyrabiać. Jeśli
jest za ścisłe - należy dolać ciepłego mleka.
Wyrobione ciasto przekładamy do dwóch foremek keksówek wyłożonych papierem do pieczenia. Ręką zwilżoną
wodą wyrównujemy jego powierzchnię. Następnie na tarce jarzynowej o grubych
oczkach ścieramy ciasto na kruszonkę i posypujemy nią ciasto drożdżowe. Na
chwilę odstawiamy formy z ciastem w ciepłe miejsce, przykrywając je ściereczką.
Nagrzewamy piekarnik z termoobiegiem do 180 st. C. Kiedy ciasto zacznie rosnąć
wstawiamy je do piekarnika. Pieczemy najpierw 20 minut w 180 st. C a następnie zwiększamy
temperaturę do 200 st. C i dopiekamy kolejne 10- 20 minut. To dopiekanie należy
kontrolować by zapobiec przypaleniu się ciasta. Ciasto jest upieczone, jeśli patyczek
w nie włożony, pozostaje suchy.
Po upieczeniu ciasto musi odpocząć w uchylonym piekarniku kilkanaście
minut. Przechowujemy je przykryte lnianą ściereczką.